Bunt dwulatka – czym jest i jak się przygotować na burzę?
Bunt dwulatka to powszechne zjawisko. Żeby sobie z nim poradzić, stawiaj jasne granice i naucz się mówić „nie”. Jak to zrobić? Tego dowiesz się z naszego artykułu!
Spis treści
Już miałaś nadzieję, że jak tylko dziecko nauczy się chodzić, mówić i będzie w stanie pokazać, co je boli, wszystko będzie takie proste. Przecież powoli zaczyna rozumieć i uda się Wam dogadać. Poczekaj tylko na „bunt dwulatka” – może być ciekawie. W tej kwestii nie ma reguły, bo każde dziecko przechodzi ten okres z różną intensywnością. Kiedy zaczyna się bunt dwulatka i jak go okiełznać? Oto kilka podpowiedzi.
Spis treści:
Bunt dwulatka – kiedy się pojawia?
Chyba żadnemu rodzicowi nie trzeba przedstawiać bajki pt. Masza i Niedźwiedź. Jej bohaterką jest słodka dziewczynka o imieniu Masza, która swoim uporem oraz szalonymi i często niebezpiecznymi pomysłami doprowadza do granic wytrzymałości swojego opiekuna – Niedźwiedzia. Ten z kolei staje na głowie, żeby poskromić ten mały wulkan energii, a wszystko to robi z iście anielską cierpliwością.
Ta historia może stanowić cudowną ilustrację tego, co określane jest przez psychologię jako bunt dwulatka. Objawy pojawiają się zwykle między 18. a 26. miesiącem życia.
Bunt dwulatka – objawy, których możesz się spodziewać
W tym okresie dziecko staje się świadome swojej odrębności i okazuje to w jedyny sposób, w jaki potrafi. Krzyczy, płacze, rzuca przedmiotami i całymi dniami powtarza jak mantrę „nie”.
Na każdą chęć udzielenia pomocy reaguje agresją i deklaracją: „ja sam/siama”, a jednocześnie nie ma jeszcze świadomości potencjalnego zagrożenia, które kryje się za pozornie niewinnymi zabawami.
„Dziecięca negacja jest całkowicie szczera i zarazem pozbawiona złej woli czy ukrytych pretensji, które tak często zatruwają słowa dorosłych. Tymczasem rodzice odbierają ją zbyt osobiście, nie wiedząc, że nie jest skierowana przeciwko nim. Dzieci wyznaczają w ten sposób granice swojego terytorium i pokazują dorosłym, kim tak naprawdę jest ta mała istota, która ich bezgranicznie kocha”
− jak pisze Jasper Juul w „Nie z miłości”.
Takie zachowania są całkowicie normalne, ale kwestią indywidualną jest ich intensywność. Czy będziesz mieć do czynienia z delikatnym buntem na pokładzie, czy z wojną absolutną – zależy od temperamentu dziecka, ale też od postawy rodziców.
A co o buncie dwulatka mówią lekarze?
„W okolicach 2. roku życia pojawia się tzw. „bunt dwulatka”. To bardzo ważny, ale i trudny okres dla dziecka – staje się coraz bardziej niezależne, podkreśla odrębność swojego „ja”. Ten czas jest także wyzwaniem dla Ciebie. Dotąd czułaś się dowartościowana bliskością ze swoim dzieckiem – zwłaszcza podczas karmienia, kąpieli, uspokajania. Nadchodzi jednak pora usamodzielniania się i stopniowej separacji”
− mówi lekarz, Magdalena Stoczyńska.
Bunt dwulatka – jak sobie radzić?
Masz prawo odczuwać frustrację. Pojawienie się dziecka wywraca cały świat do góry nogami. Przez pierwsze miesiące po urodzeniu poświęcasz maleństwu całą swoją energię, bez szansy na reakcję z jego strony. Gdy dziecko zaczyna odwzajemniać uśmiech, spontanicznie odpowiada przytuleniem, w końcu odczuwasz efekty swojej pracy.
Nie trwa to długo, bo w okolicach 2. roku życia maluchy dostrzegają, że nie stanowią monolitu z rodzicami i chcą same wszystkiego próbować. W ten sposób testują cierpliwość rodziców, sprawdzając swoje możliwości.
Gdy mimo tłumaczeń, po raz dziesiąty nakrywasz dziecko na dobieraniu się do proszku albo ratujesz ledwo już wiszącą zasłonę przed zerwaniem, pamiętaj, że tego typu zachowanie jest oznaką prawidłowego rozwoju. To pierwsze kroki na drodze do samodzielności Twojego dziecka.
Jak już policzysz do dziesięciu i trochę ochłoniesz, przestaw proszek na półkę wyżej, żeby mieć pewność, że maluch się tam nie dostanie. A zasłonę możesz zastąpić krótszą lub chwilowo z niej zrezygnować.
Bunt dwulatka – jak reagować?
Szczęśliwie, wystarczy kilka sprawdzonych forteli, żeby przechytrzyć zbuntowanego dwulatka. Poniżej znajdziesz kilka wskazówek, w jaki sposób sobie radzić z niesfornym maluchem, żeby wilk był syty i owca cała.
1. Empatyczne podejście
Jak pisze Agnieszka Kawa:
W mózgu dziecka, podobnie jak u dorosłego, istnieją 2 światy: emocjonalny i racjonalny. Oba próbują funkcjonować niezależnie od siebie. Jednak, gdy doświadczamy jakiegoś silnego uczucia, sfera emocjonalna może całkiem przejąć kontrolę nad racjonalną. Podczas gdy dorosły już nabył umiejętność trzymania swoich emocji „na wodzy” (choć nie zawsze i nigdy nie do końca), nierozwinięty układ nerwowy dziecka po prostu tego nie potrafi.
W krzyku i płaczu dziecka na tym etapie nie doszukuj się problemów wychowawczych. Twój maluch nie jest niegrzeczny. On po prostu jeszcze nie potrafi inaczej wyrazić swojej potrzeby poczucia odrębności. Dwuletnie dziecko całkiem inaczej rozumie nasz świat niż dorosły.
Bardzo często, z dobrych chęci, gdy dziecko doświadcza bardzo silnych emocji, staramy się go uspokoić słowami: „Nic się nie stało, nie ma się czym przejmować. To nie powód do płaczu”. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się to dobry sposób na uspokojenie dziecka, niech Cię nie zdziwi, że przyniesie odwrotny efekt. Dlaczego?
W taki sposób komunikujemy dziecku, że to czuje jest nie na miejscu. To zaś, zamiast uspokoić, budzi jeszcze większy niepokój i lęk. Powoduje, że dziecko jest jeszcze bardziej skonfundowane i niepewne własnych emocji. Nie czuje się bezpiecznie sam ze sobą, boi się że coś z nim jest nie tak.
Co można powiedzieć zamiast tego?
Miej empatię. Wczuj się w jego sytuację i nazwaj emocje, jakie mogą dziecku towarzyszyć. Możesz powiedzieć: „Rozumiem, że jesteś zły, że Twój brat zabiera Ci zabawki. Naprawdę musi Cię to bardzo denerwować.”
Wiem, że wcale to nie jest takie proste. My dorośli nie zostaliśmy nauczeni nazywania własnych uczuć, a co dopiero, żeby spróbować definiować uczucia, które targają takim malutkim człowiekiem.
Empatia to nie tylko słowa. To również (a może nawet przede wszystkim) gesty: spojrzenie w oczy, przytulenie czy pogłaskanie. Nie oczekuj jednak, że taka reakcja magicznie sprawi, że dziecko się od razu uspokoi. Tutaj nieraz potrzeba wiele razy powtarzać to samo, Mocno przytulać. I po prostu być cierpliwym.
„Kiedy człowiek spotyka się z emfatyczną reakcją na swoje przeżycia, w jego mózgu wywołuje to wspaniały efekt: umysł racjonalny i emocjonalny synchronizują się, co wywiera kojące działanie na ten ostatni”
− pisze Alvaro Bibao w „Mózg dziecka” Przewodnik dla rodziców”.
Pamiętaj!
Wszystkie emocje człowieka są jednakowo cenne. Podejście empatyczne pozwala dziecku zidentyfikować uczucia i oswoić się z nimi. Pomaga „przetrawić” to czego dziecko nie rozumie i nie umie nazwać. Pozwala rozwinąć inteligencję emocjonalną. To zaś naprawdę w przyszłości przyniesie wiele korzyści.
Jego ustawiczne „nie” to po prostu przejaw asertywności. To też sygnał, że już za chwilę sam zacznie wykonywać czynności, przy których dotychczas Twoja pomoc była niezbędna. Jest to korzyść, bo w ten sposób zyskasz chwilę dla siebie.
2. Jasne zasady
Stałe punkty dnia zapewnią Ci względny spokój. Dziecko przyzwyczajone do codziennej rutyny (np. posiłki, stała pora drzemki, wieczorne mycie czy czytanie bajek przed snem) nie wpadnie na pomysł, że można się przeciwko nim buntować, bo będzie to dla niego naturalna kolej rzeczy. Każde odstępstwo będzie okazją do wyrażenia sprzeciwu.
Oczywiście nie jest to powód, żeby rezygnować z planowania aktywności czy wyjść, które wychodzą poza ustalone ramy. Trzeba do nich jedynie odpowiednio przygotować malucha. Wystarczy rano zasygnalizować, co będzie się działo danego dnia, żeby ewentualne niezadowolenie rozpracować rano, a nie chociażby na chwilę przed wyjściem na wizytę u lekarza.
3. Daj dziecku wybór
„Dzieci uczą się podejmowania słusznych decyzji prze podejmowanie decyzji, a nie przez kierowanie się cudzymi wskazówkami”
− pisze Alfie Kohn w książce „Wychowanie bez kar i nagród. Rodzicielstwo bezwarunkowe”.
Bardzo lubię ten cytat. Pokazuje jak bardzo my rodzice chcemy sterować dzieckiem i wybierać za nie to co dla nich najlepsze. Nie znaczy to, żeby pozwolić dziecku na robienie czego chce, ale o to żeby dać mu szansę przedstawienia swojego punktu widzenia. Z doświadczenia wiem, że wszelkie decyzje dotyczące życia dziecka (ubioru, jedzenia, wakacji, itd.) warto podejmować wspólnie, po wysłuchaniu go. Czasem dwulatkowi dąć dwie propozycje do wyboru. Wtedy będzie mu łatwiej zaakceptować to, co sam wybrał.
4. Postaw jasne granice. Jak mówić „nie” dziecku”?
Bycie empatycznym wcale nie polega na tym, żeby w każdej sytuacji dziecku ulegać. Jednak wyznaczanie granic powinno przebiegać w sposób szanujący autonomię dziecka. To, jak to robić to temat na osobny artykuł. Między czasie, bardzo polecam Ci lekturę króciutkiej książki duńskiego pedagoga Jaspera Juula „Nie z miłości”, w którym wyjaśnia w jaki sposób stawiać dziecku granice i komunikować wzajemnie swoje potrzeby. Zwraca on uwagę na to, że rodzic nie powinien się wyrzekać własnych potrzeb.
„Kto bowiem neguje własne potrzeby , wkrótce poczuje, że życie go przerasta – a winę za to zrzuci na dziecko”
− twierdzi Jasper Juul w „Nie z miłości”.
5. Zapobiegaj
Jeśli zależy Ci na czasie, lepiej zostaw maleństwo małżonkowi lub postaraj się o opiekę niż ciągnij je do centrum handlowego. W przeciwnym razie zakupy zajmą Ci dwa razy więcej czasu. Pamiętaj, że nawet jeśli wykupisz dziecku pół sklepu z zabawkami i tak będzie płakało, że nie dostało o jedną więcej.
To samo tyczy się miejsc spacerowych, czy drogi ze żłobka. Jeśli na Waszej trasie znajduje się lodziarnia, do której zawsze ostatecznie trafiacie, nie licz, że tym razem uda Ci się bez płaczu uniknąć zakupu kolejnej porcji lodów. Po prostu zmień trasę. Jeśli trzeba, idź okrężną drogą, żeby nie podsuwać malcowi pomysłu na sprzeczkę.
To samo odnosi się do wszystkich planów. Pakiet reakcji dwulatka jest ograniczony, dlatego możesz przewidzieć potencjalne wybuchy złości i umiejętnie je ominąć. Albo przynajmniej zminimalizować szkody.
6. Odpuść
Czasem tak bardzo stresujemy się zachowaniem dziecka, chcąc żeby było „idealne”, że te negatywne emocje przerzucamy na nie. Żadne dziecko nie jest idealne. Choćbyś nie wiem jak bardzo się starała, nie unikniesz napadów histerii czy niezadowolenia dziecka. Nie musisz się wstydzić za dziecko czy tłumaczyć przed innymi, Dlatego zamiast na siłę próbować uspokoić dziecko, czasem warto po prostu przeczekać i dopiero po jakimś czasie spróbować „przepracować” z dzieckiem zaistniałą sytuację.
Odpuść też sobie. Idealni rodzice nie istnieją. Nawet jeżeli nie zawsze uda Ci się „empatycznie” przejść przez bunty dwulatka, to nie bądź dla siebie zbyt surowa. Warto też nazwać swoje emocje i opowiedzieć o nich i sobie i dziecku. W ten sposób dziecko właśnie uczy się, że ludzie doświadczają rożnych emocji – nawet dorośli.
Kiedy mija bunt dwulatka?
Podręczniki podają, że bunt dwulatka mija około 36. tygodnia życia. Jednak to oczywiście tylko czas umowny. Prawda jest taka, że niestety, niektóre maluch zbuntowane zostają już całe życie.
Źródła:
- A. Bilbao, Mózg dziecka. Przewodnik dla rodziców, wyd. Bukowy Las, Wrocław 2018
- A. Kohn, Wychowanie bez kar i nagród. Rodzicielstwo bezwarunkowe, Wydawnictwo MiND, Podkowa Leśna 2013
- A. Stein, Dziecko z bliska. Zbuduj szczęśliwą relację, wyd. Mamania, Warszawa 2018
- J.Juul, Nie z miłości, Wydawnictwo MiND, Podkowa Leśna 2012